PISARZ to dla wielu zawód marzenie. Realia finansowe tej ścieżki kariery są jednak dalekie od wymarzonych. Szczególnie w czasach pandemii.
Koronawirus skomplikował życie wszystkich. Finansowo cierpi wiele grup, ale wśród tych oczywistych, pewnie nie wymienia się ludzi żyjących z literatury.
Bo przecież książki można pisać zawsze i wszędzie. Teraz jest nawet łatwiej. Trzeba siedzieć w domu, idealne warunki do pracy! – myślą pewnie niektórzy.
Problem w tym, że sprzedaż książek to nie jest główne źródło dochodów pisarzy!
Autorzy książek są trochę jak dzisiejsze zespoły muzyczne, które oddają swoją muzykę za grosze ze streamingu, ale zarabiają potem w trasie koncertowej.
Podobnie na chleb pieniądze zbierają pisarze. Robią to mniej spektakularnie i za mniej spektakularne pieniądze, ale przy odpowiedniej liczbie spotkań autorskich i festiwali mogą sobie poradzić.
Czyli teraz, niestety, sobie nie radzą.
A większość z nich, żeby żyć normalnie i tak musiała mieć dodatkowe miejsca zatrudnień. Pamiętam, że kiedyś prowadzący zajęcia z kreatywnego pisania powiedział nam, że z pisania, WYŁĄCZNIE Z PISANIA, w naszym kraju utrzymują się może 2-3 osoby (a żyła wtedy jeszcze Wisława Szymborska więc liczba niedługo spadła).
Tym wszystkim, którzy nie mają tak komfortowej sytuacji, pomocną dłoń próbuje podać – założone i prowadzone przez pisarzy (Tokarczuk, Miłoszewski, Dehnel i Tarczyński) – stowarzyszenie Unia Literacka.
Od połowy marca UL prowadziła spotkania autorskie z twórcami online i prowadziła zbiórkę pieniędzy, które ma teraz zamiar rozdać. Wynik zrzutki to 54 tysiące złotych (największą wpłata? 5 tys. zł od Mariusza Szczygła).
Teraz stowarzyszenie decyduje jak i komu przydzielać pieniądze.
Przewodniczącą komisji socjalnej w Unii Literackiej jest Sylwia Chutnik. To do niej trafiają wnioski o zapomogę finansową od koleżanek i kolegów po piórze, którzy „ponieśli materialne konsekwencje pandemii (odwołane premiery, spotkania, festiwale i dyskusje)”.
Jaki obraz sytuacji finansowej polskich pisarzy wyłania się z tych dokumentów? Nieciekawy.
W niedzielę Chutnik napisała na swoim profilu na Facebooku:
– Czytam te wnioski, poznaję życie koleżanek i kolegów od literatury, a potem myślę sobie, że łączenie kilku prac, nieustanny prekariat oraz pisanie nie wystarczają. Jest źle, jest nieraz na krawędzi ubóstwa. Smutne – podsumowała.
Zawód marzenie. Tylko warunki finansowe dalekie od wymarzonych.